Nareszcie! Być może trudno w to uwierzyć, ale od dziewięciu kolejek (czyli od 19 sierpnia, gdy pokonaliśmy MKS Ryki 4:0!) piłkarze Łady nie zaznali smaku zwycięstwa. Aż do dziś. Nasza drużyna osłabiona brakiem kilku podstawowych zawodników pokazała charakter i wywalczyła jakże cenne trzy punkty.
Zespół Łady przystępował do dzisiejszego pojedynku z rezerwami Górnika Łęczna z brakiem aż pięciu podstawowych zawodników. Z przyczyn osobistych nie mogli wystąpić dziś Dariusz Kuliński, Bartłomiej Myszak i Damian Chmura. Trener Ireneusz Zarczuk nie mógł też skorzystać z pomocy Jurija Perina (wciąż nie wyleczył kontuzji, której nabawił się w meczu z Hetmanem), a także Pawła Sobótki (uległ wypadkowi).
Ciężar gry spadł więc dzisiaj na pozostałych zawodników. Po pierwszej połowie wydawało się, że czeka nas druzgocąca klęska. Górnicy już w ósmej minucie zdobyli gola, a w trzydziestej wygrywali 2:0. Biłgorajanie nie mogli złapać odpowiedniego rytmu, a błędy indywidualne i liczne straty nie napawały optymizmem. Nie oznacza to, że nie mieliśmy swoich okazji – przeciwnie to Łada częściej atakowała bramkę rywala (na bramkę strzelali m.in. Karol Misiarz i Paweł Nawrocki), ale w tej odsłonie goście nie skapitulowali ani razu.
Nie wiadomo dokładnie, jakie słowa padły w przerwie meczu (mimo iż próbowaliśmy podsłuchiwać). Faktem jest natomiast, że na drugą połowę wyszła zupełnie inna drużyna. Piłkarze Łady zdominowali rywala i rozpoczęli oblężenie jego bramki. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 62 minucie w podbramkowym zamieszaniu dobrze odnalazł się Grzegorz Mulawa, który zdobył kontaktowego gola. Później Ireneusz Zarczuk postawił wszystko na jedną kartę i wprowadził na boisko jeszcze dwóch napastników – Marcina Dychę i Kamila Nowaka. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę! Obaj piłkarze wnieśli dużo do gry ofensywnej zespołu. W 76 minucie do wyrównania doprowadził Damian Rataj, a chwilę później Marcin Dycha trafił w poprzeczkę. Popularny „Dyszka” swoją waleczną postawą zasłużył na gola w tym spotkaniu i los okazał się przychylny. W 79 minucie dzięki jego bramce Łada wyszła na prowadzenie. Ku uciesze kibiców biłgorajanie wcale nie zamierzali skupiać się na bronieniu korzystnego wyniku. Nasi zawodnicy wciąż napierali na bramkę Górnika i w trzeciej minucie doliczonego czasu gry padł jeszcze jeden gol. Dobre podanie wzdłuż bramki wykorzystał Damian Rataj.
W pierwszej połowie nasi rywale stworzyli sobie trzy sytuacje po naszych błędach i dwie z nich wykorzystali. My okazji do zdobycia bramki mieliśmy więcej, ale żadna z nich nie przyniosła sukcesu. Na drugą połowę wyszliśmy bardzo zmotywowani, na przekór przeciwnościom i wielkim brakom kadrowym, które dzisiaj mieliśmy. Motywacji na pewno nie brakowało, wierzyliśmy, że wygramy i udało się! Znów wszyscy przekonujemy się, że jesteśmy drużyną, która w sytuacjach trudnych pokazuje charakter. Teraz czeka nas bardzo ciężki mecz w Szczebrzeszynie. Na pewno nie będzie łatwo, ale powalczymy o zwycięstwo. Dzisiejszą wygraną dedykujemy Pawłowi Sobótce, który jest w szpitalu. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia i czekamy na niego! O tym, czy zagra w najbliższych meczach zdecydują lekarze. Trzymamy kciuki! – mówił po meczu kierownik Łady, Robert Cybart.
Długo czekaliśmy na tą wygraną. Atmosfera, jak zwykle przy porażkach, nie było najlepsza. Może dzisiejsze zwycięstwo to pierwsza oznaka tego, że nasza drużyna wraca na odpowiednie tory. Oby tak było, bo przed Ładą jeszcze dwa trudne mecze – z Roztoczem w Szczebrzeszynie (sobota, 4 listopada, g. 12:00) oraz z Tomasovią przed własną publicznością (niedziela, 12 listopada, g. 13:00).
ŁADA 1945 BIŁGORAJ – GÓRNIK II ŁĘCZNA 4:2 (0:2)
Damian Rataj 76′, 90′, Grzegorz Mulawa 62′, Marcin Dycha 79′ – Karol Turek 8′, Patryk Orysz 30′
Skład: Łukasz Szawara – Michał Mielniczek, Ivan Oleksiuk, Grzegorz Mulawa, Mirosław Poliwka (65′ Kamil Nowak) – Karol Misiarz, Janusz Birut, Michał Skubis (65′ Marcin Dycha), Arkadiusz Czok – Paweł Nawrocki, Damian Rataj.